Skocz do zawartości

320i [E36] zwarcie w obwodzie zapłonu


brunoz

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

mam taki zgryz w swoim E36 rocznik 1991, silnik m50b20:

Kilka dni temu na myjni ręcznej po umyciu auta, jak zwykle, tj. namoczenie, umycie gąbkami, spłukanie, wsiadając, spostrzegłem, że świecą się kontrolki zegarów (olej, akumulator, kilometry i tym podobne kontrolki, które świecą się przy włączonym zapłonie) oraz pracuje wentylator nawiewu bez kluczyka. Kluczyk miałem w ręce. A samochód zachowywał się jakby miał przekręcony kluczyk w pozycję 2 (zapłon).

 

Odpaliłem samochód bez problemu i pojechałem do domu. Na parkingu sprawdziłem, czy przypadkiem gdzieś mi nie zalali instalacji elektrycznej. Ale w silniku było suchutko. Przy otwartej masce słychać było, że klapią różne przekaźniki pod maską, że załącza się i wyłącza w losowych odstępach czasu kokpit z nawiewem (jakby coś iskrzyło). Zabrałem się za sprawdzanie wszystkiego po kolei - na pierwszy ogień poszła oczywiście stacyjka, ale odłączając kostkę stacyjki (pod kolumną kierownicy) nic się nie poprawiło. Potem ruszałem i delikatnie ciągnąłem poszczególne wiązki kablowe pod kierownicą - bez rezultatów. Spodziewałem się, że albo przestanie "iskrzyć" albo chociaż będzie to działo się w takt ruszania - wtedy bym wiedział, że to jest gdzieś tam i już mógłbym szukać dokładniej. Przejrzałem wszystkie kable pod kierownicą - bez rezultatu, przejrzałem kable za schowkiem na rękawiczki - również bez rezultatu. Przejrzałem skrzynkę z bezpiecznikami - bez rezultatu. Rozkręciłem skrzynkę z bezpiecznikami i ruszałem wszystkimi kablami jakie tam były - również bez rezultatu. Sprawdziłem wszystkie wtyczki elektryki silnika. Sprawdziłem wiązki pod kratką podszybia (nad silnikiem), sprawdziłem ECU (nawet bez ECU klapały przekaźniki). Generalnie nie znalazłem niczego, co mogłoby mi pomóc w ustaleniu przyczyny.

 

Ponieważ pogoda była bardzo słoneczna, na drugi dzień coś wyschło i auto zachowywało się poprawnie. Nawet jak auto stało pod firmą, a przez połowę dnia padał deszcz, nic się nie stało i wszystko było prawidłowo bez tego 'iskrzenia'. Natomiast wczoraj jechałem do Wrocławia i padał mocny deszcz. Auto całą trasę, tj 180 km zachowywało się idealnie. Ale we Wrocławiu po zduszeniu silnika... Zonk! silnik nie chce zgasnąć. Zaczął się krztusić, lampki migotać, a wszystko to po wyjęciu kluczyka. Musiałem zgasić silnik sprzęgłem, bo nie chciał się zatrzymać, tylko tak kulał jak stary gruchot. No i oczywiście po zagaszeniu silnika, zapłon ciągły włączony, bez kluczyka. Teraz to już nawet nie chciało migotać/iskrzyć. Jedyne co mogłem zrobić, to wyjąć przekaźnik który tak klapał mi wcześniej, żeby po powrocie do auta nie zastać jakiegoś dymu czy rozładowanego aku. Po kilku godzinach wróciłem do auta. Zapłon cały czas się świecił. Wsadziłem przekaźnik i auto odpaliło. Pojechałem w trasę powrotną 180 km. Auto zachowywało się elektrycznie poprawnie podczas jazdy i dojechałem bez problemu. W domu, na noc odłączyłem klemę akumulatora, żeby móc spokojnie spać i mieć możliwość pomyśleć (czytaj: napisać na forum), co też mogło się mu stać.

 

To że zwarcie jest w obwodzie zapłonu, wydaje się być oczywiste. Najprawdopodobniej przetarł się jakiś przewód. Ale dlaczego woda lejąca się pod kątem (myjnia, deszcz na trasie) wyrządza takie szkody, a deszcz padający pionowo na postoju auta nic. W komorze silnika - po trasie suchutko, ani kropelki. Pod kątem to woda leje się przez nerkę, ale tam nie ma instalacji elektrycznej. A może kratka podszybia? Może tam leje się woda? Ale gdzie wpada dalej?

 

Proszę podpowiedzcie mi, gdzie mam jeszcze popatrzeć, co mogę odkręcić, żeby sprawdzić ten obwód zapłonu. Wymyśliłem jeszcze, że być może przebiega on gdzieś w pobliżu mechanizmu wycieraczek? Bo wczoraj pracowały dużo a po tym ten zapłon już nie ikrzy a jest załączony na stałe... Help!

Edytowane przez brunoz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego u mnie kiedyś odkleiła się przednia szyba i też po deszczu lub myjni "świeciły kontrolki na zegarach", z tym że też miałem mokro na dywaniku pod nogami od tego. Szyba puściła dosłownie na dole i na boku lewym po jakieś 2cm jak mi potem mówił szklarz :cry: Po wklejeniu na nowo wszystko ustało :D
"Nieudana Operacja To Połowa Udanej Sekcji"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie jest suchutko, ani kropelki na podłodze...

A może ktoś jeszcze mógłby mi podpowiedzieć co sprawdzić? Chciałbym mieć wachlarz możliwości do sprawdzenia za jednym zamachem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka: po południu założyłem kleme do aku i oczywiście zapalily się lampki. Zrobiłem trasę 2x po 50 km i po pierwszym odcinku zaplon był ciagle zwarty, a po drugim już zdusilem silnik sprzęgłem i wyjmuje kluczyk, i... niespodzianka! Wszystko tak jak należy. A podczas jazdy tez miałem deszcz. Hmmm...

Nic już z teho nie rozumiem. Ale dla pewności odlaczylem akumulator.

 

Wiec na pewno nie jest to uszkodzenie stayjki, bo nawet na tym zwartym zaplonie jak wyjmuje kluczyk to np gaśnie radio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Zasłużeni forumowicze
Biały przekaznik ten przy kompie może być przegrzany i zwierać się na stałe.Proponuje go podmienić albo gdy auto zacznie szaleć to go wyjmij i wszystko powinno się uspokoić.Potem sprawdz jego zasilanie tam gdzie wchodzą nóżki 85 i 86 nie powinno być napięcia na wyłączonym zapłonie.Innej ocji bardzo nie widze.
Po czterdziestce człowiek ma, trochę z osła, trochę z lwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Ten biały przekaźnik szalał jak ni iskrzyło coś. Wyciągałem go, żeby uspokoić elektrykę auta. Tyle, że to nie on jest przyczyną - bo dostaje zasilanie skądś przecież. A nawet z wyciągniętym białym przekaźnikiem świeci się kokpit i kręci nawiew. Ale np. elektryczne szyby już nie działają.

 

Szukałem na zagramanicznych forach, ale wszędzie piszą o uszkodzonych bębenkach stacyjki. A to na pewno nie to. Bo i odłączona kostka stacyjki niczego nie zmieniła i przecież wszystkie pozycje stacyjki działają prawidłowo.

 

Gdzieś czytałem, że może to jest padnięta jedna z diód alternatora. Tylko nie widzę związku. Ładowanie mam wzorcowe 13,5 V na każdych obrotach (jeśli wierzyć wskazaniom OBC).

 

Gdzieś musi być przyczyna. Nie mogę przecież ciągle odpinać/zapinać klemy i nastawiać od nowa zegarek i radio :mad2:

 

A może ktoś wie, gdzie biegnie (fizycznie) przewód z kostki stacyjki pod kolumną kierownicy? Gdzie wchodzi dalej? Może przetarł się i zwiera się z czymś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Zasłużeni forumowicze
Biały przekaznik dostaje zasilanie prosto z kostki stacyjki,na jakim osprzęcie masz silnik bosch czy simens.?
Po czterdziestce człowiek ma, trochę z osła, trochę z lwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam na Siemens.

 

Skoro mówisz, że dostaje bezpośrednio zasilanie ze stacyjki, to może oznaczać, że przewód pomiędzy stacyjką a przekaźnikiem gdzieś się zwiera?

 

I kolejna ciekawostka - po całej nocy z odłączonym akumulatorem, dzisiaj rano nadal wszystko jest OK. Tylko jak długo?

Po pracy zabieram się za sprawdzanie instalacji.

 

A wiesz może gdzie dokładnie biegnie przewód? Co rozkręcić, żeby go sprawdzić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Zasłużeni forumowicze

U ciebie wygląda to tak

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/63e6859c8c443671

Ale gdzie dokładnie biegnie przewód to nie mam pojęcia.Dziwne jest to że po wyjęciu białego przekaznika nadal wszystko świeci.Jak się zaczną te jaja to działa ci ABS,bo u mnie przy uszkodzonym regulatorze napięcia świeciła się kontrolka absu i nie działał.

Po czterdziestce człowiek ma, trochę z osła, trochę z lwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym linku mam błąd 404 strony nie znaleziono...

 

 

Natomiast ja nie mam ABS-u w ogóle.

Jak jest zwarcie, to podświetlenie zegarów świeci pełną mocą, a jak przekręcę kluczyk w poz II (zapłon) to lekko się przyciemniają.

Wyjęcie białego przekaźnika (mówimy o środkowym przekaźniku w skrzynce z bezpiecznikami, pod tą małą osłonką, gdzie są trzy przekaźniki) powodowało tylko tyle, że nie załączały się inne urządzenia w komorze silnika, ale nawiew i kontrolki cały czas były zapalone lub iskrzyły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Zasłużeni forumowicze

Teraz powinno działać

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/63e6859c8c443671.html

Postaram się poszukać czegoś bardziej dokładnego.

Po czterdziestce człowiek ma, trochę z osła, trochę z lwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz działa link. Ale nic z niego nowego nie wynika... Mam w pdf "electrical troubleshooting manual" do swojej berty. Ale nic mi to nie podpowiedziało. Chciałem wiedzieć na temat fizycznej lokalizacji jakiejś kostki, złączki czy prowadzenia przewodu, żeby odnaleźć usterkę.

 

 

Dzisiaj po pracy siedziałem nad autem. Postanowiłem zdemontować elementy kratki podszybia i zobaczyć co tam się dzieje. Po niedługim czasie miałem zdjęty firewall i wszelkie osłony tak, że widziałem turbinę wentylatora nawiewu. Po dłuższym dumaniu i drapaniu się po głowie, świeceniu latarką, wyzbieraniu kurzu i zlepku brudu, stwierdziłem, że skoro nie widzę usterki, nie ujawnia się ona teraz jak na złość, to wleję wody i zobaczę co się stanie :wink: No i wlałem dobre dwa litry. I patrzę gdzie to wszystko się podziewa... Okazało się, że woda stoi sobie na dnie tej komory od nawiewu. No to sobie pomyślałem, że przecież Szkop nie byłby taki głupi, żeby nie pomyśleć o odprowadzeniu wody deszczowej, wlewającej się przez kratkę podszybia. No i szukam po omacku palcem, bo wzrok nie sięga - tak ciasno tam jest. No i namacałem dziurkę, ale jakoś tak dziwnie zapchaną miękką masą. Wyjmuję dłoń, świecę latarką i wydaje mi się, że widzę gumową rurkę do odprowadzania wody. No to ją zdjąłem (ale przy tym się namęczyłem, bo Niemiec zabezpieczył ją jeszcze trytytką do metalowej rurki od prawego hamulca). Oczyściłem z wszelkiego zła i przepłukałem. Oczywiście, zaraz przy zdjęciu rurki, cała woda spłynęła jak w kanał :mrgreen:.

 

Mam nadzieję, że to mogła być pośrednia przyczyna. Strach pomyśleć, co dzieje się jak tej wody jest więcej i przelewa się przez obudowę nawiewu... Ale swoją drogą, to zastanawiam się, dlaczego tamta woda powodowała takie zwarcie...

 

A może ktoś z Was koledzy ma jeszcze jakąś dodatkową sugestię, co by tu jeszcze sprawdzić w związku z tym? Może coś się skojarzyło, przypomniało? Chciałbym osiągnąć cel w postaci 'Ahaa!, mam cię, ty niedobry przetarty kabelku' czy jakoś tak ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witajcie,

 

powróciły deszcze, a wraz z nimi, niestety, mój problem.

Jechałem około 3 godzin w deszczu. Mniej więcej co godzinę robiłem przerwę ze zgaszeniem silnika (mały piesek na liście pasażerów). Wszystko było cacy. Aż nawet myślałem sobie, że odnalazłem ten zapchany odpływ... Aż tu nagle u celu gaszę motor, a tu dyskoteka! Wszystkie lampki: akumulator, olej, ręczny, podświetlenie kilometrów, zegarek z OBC, oraz nawet obrotomierz podskakiwał. Było już ciemno i padał deszcz, a ja byłem zmęczony i w dodatku z bagażem. Więc jedyne co mi pozostało, to odłączyć akumulator (i znowu moje pieczołowicie ustawione parametry radia poszły się gwizdać :cry2: )

 

Na prawdę nikt nie może mnie wspomóc jakąś trafną radą? Sprawdzałem już tą lewą stronę szyby - jest sucho.

Co ciekawe, dzień wcześniej ostro też lało, ale auto stało i nic takiego się nie działo. To dzieje się tylko podczas jazdy. Dodam, że miałem włączony nawiew, może on, skubany, gdzieś rozbryzguje tą wodę? No ale żeby woda robiła zwarcie w kablach? Przecież one są w izolacji.

 

Czy gdzieś w konsoli środkowej jest coś, co może być przyczyną? Jakaś kostka, przekaźnik czy cokolwiek?

 

 

Po dwóch dniach odłączania akumulatora i patrzenia bezradnie (mokro) na autko, przyszła pora na słońce - auto wyschło po całym dniu świecenia i znowu jest wszystko w normie. Do następnego razu zapewne.

 

Czy pod dywanem są jakieś przewody elektryki silnika? Pytam, bo nie wiem czy zdejmować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...
Nooo niestety, problem u mnie zniknął później, ale z takiego powodu że autko nie przetrwało na naszych pięknych drogach. Dobiła go tzw. autostrada A6 "patatajka" koło Szczecina i leżąca sobie na mojej trajektorii stara zardzewiała felga, która zapewnie jakiemuś złomiarzowi na tych falach Dunaju wypadła z paki i trafiła na kilka aut, w tym moje..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.