Skocz do zawartości

330i dachowanie i naprawa, czy warto?


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano
Spory nakład finansowy i do tego nerwówka... raczej nie warto. Auto pójdzie na części. Zobaczymy co da się z niego uratować. Może i się uda znaleźć chętnego na kupno auta w całości. Pewnie za grosze, ale zawsze coś, a i tak nie będę miała gdzie tego, co po nim zostało, trzymać.

Jeżeli ktoś będzie miał chętke na M54B30 to zapraszam.

 

Zdjęcia będą, jak auto zjedzie z Niemiec, a gdyby było AC to raczej by nie było tego tematu. Trudno jest ubezpieczyć ponad dziesięcioletnie auto.

.

[]

 

Zauważyłem po nicku, a że właśnie piszesz tu bezosobowo to poszukałem w Twoich innych tematach żeby się upewnić i nie walnąć gafy :mrgreen: ..

:cool2:

 

 

 

ubezpieczyc można tylko finansowo wychodzi drogo

na całośc pewnie znajdzie sie kupiec , a za jakiś czas pewnie pojawi się w sprzedaży

Opublikowano
W tą stronę nie myślałam ze względu na to, gdyż z tego co wiem na dzień dzisiejszy: autko geometrii by już nie złapało..., a jeżeli nawet to spawany dach... nie dziękuje; ja już do niego bym nie wsiadła. To by był temat dla handlarza z Zielonej Góry, ale ten pan woli droższe "inwestycje" :?

 

co to za magik z mojego miasta jeśli można spytać? :D

Opublikowano

Chodziło mi o to cudo: viewtopic.php?f=44&t=173375 - ale temat z grudnia, to raczej znany...

 

Zdjęcia mojej będą prawdopodobnie w sobotę. Wg panów, którzy uczestniczyli w wypadku, auto nadaje się do naprawy. Ja mam wątpliwości, co do użytkowania takiego auta.

Opublikowano
A co maja Ci innego powiedziec ? taniej bedzie 'jakos' naprawic niz odkupic. auto po dachu? niee
Opublikowano (edytowane)
Szkoda mi serducha, ale ja tym autkiem pocinać raczej nie będę. To nie jest frajda z jazdy, gdy podczas wyprzedzania, zamiast mieć banana na twarzy to będę się zastanawiać, czy auto mi się nie rozsypie. Poza tym: tu będzie coś skrzypieć, tu coś trzeszczeć i ta świadomość... Auto niech sobie naprawiają, ale to już ich sprawa. Mogą sobie je wziąć na stałe, czy też sprzedać, że za grosze, no to tak wyszło. Ja poczekam - nawet rok i dwa na następną, bo znaleźć zdrową 3l benzynkę na naszym rynku jest ciężko. W tej chwili mam się czym poruszać. Na dokładkę jeszcze któryś mądry od razu po wypadku ją odpalił - tylko się pytam po co? Edytowane przez moniaad
Opublikowano
Szkoda mi serducha, ale ja tym autkiem pocinać raczej nie będę. To nie jest frajda z jazdy, gdy podczas wyprzedzania, zamiast mieć banana na twarzy to będę się zastanawiać, cza auto mi się nie rozsypie

 

Rzeczywiscie nie ma sensu spawac czy łatac tego auta, jesli dachowało. Kupic jakies 316i czy 318i bezwypadkowe ze zdrowym nadwoziem z zarżnietym silnikiem, przerzucic zdrowy motor M54 i układ napędowy. I znowu mieć frajdę z jazdy.

spieszmy się kochac e36, tak szybko odchodzą...
Opublikowano

 

Rzeczywiscie nie ma sensu spawac czy łatac tego auta, jesli dachowało. Kupic jakies 316i czy 318i bezwypadkowe ze zdrowym nadwoziem z zarżnietym silnikiem, przerzucic zdrowy motor M54 i układ napędowy. I znowu mieć frajdę z jazdy.

 

 

Już widze te kolejki i słyszę urywający się telefon od potencjanych kupujących za kilka lat ja bedzie chciał sprzedać 316i ze zmienionym silnikiem na 3.0

Opublikowano

No to tak: zdjęć nie mam i auta jeszcze nie widziałam – dopiero obejrzę je w poniedziałek. Decyzja zapadła, że auto będzie naprawiane; Ja za to nie płacę, lecz będę się tym zajmować, bo sprawcy tego szczęścia mieszkają 500km dalej. Szacowany koszt naprawy to 10tyś. Na moje oko mało opłacalna inwestycja. Auto będzie robić rodzina mojej rodziny, zobaczymy…

Do kupienia na dzień dzisiejszy: dach, przednie blachy, 3. pary drzwi, zderzaki, 1. lampa, chłodnica, felgi, opony i nie wiem co jeszcze. Masakra. Ciekawie też będzie się to auto później sprzedawać. O matko, już to sobie wyobrażam. Ale myślę, że chętnych na "tanie" e46 jest sporo, więc i znajdzie się chętny na moją. Gorsze wraki drutują, a te znajdują nabywców :roll:

Przysłali mi jedno zdjęcie: https://picasaweb.google.com/lh/photo/WxrAORXapYEJcmd5eYMktiMw6j6i6h8Oj3Ju65FcFLQ?feat=directlink

I jak to wygląda na Wasze oko?

Opublikowano

podrzuć foty z przodu oraz od strony pasażera,

 

10 tysi może byc krótko ale skoro tak wycenione może dadza rade .

co do naprawy -jeżeli chłopaki są ogarnięci i dokładni to powinno byc dobrze ,

Opublikowano
Powiem Ci z doświadczenia, że nie warto naprawiać jakiego sentymentu byś nie miał. Sam to przechodziłem, później tylko więcej problemów i plucie sobie w brodę że się nie pozbyło go całkowicie. I nie odzyskało kasy od ubezpieczalni jak proponowali odkupienie, sprawcy niech oddają kasę jak się wożą cudzą furą bez wyobraźni. Albo odkupią samochód w niezgorszym stanie i wyposażeniu Jest to jedna z tych rzeczy której się nie pożycza. Nie rozumiem tego, ja jak jadę cudzym samochodem to uważam bardziej niż na swój. Chcesz to mogę podać namiary na szrot z samymi e46 na którym dostaniesz 99% potrzebnych części. Choć czarno widzę samą naprawę.
Opublikowano
ja bym tego nie naprawiał , niech zabierają i sprzedają ... to co za niego dostaną + 10 tyś które chcą przeznaczyć na remont plus coś jeszcze i będzie ok ... miałaś dobre auto teraz będzie ulep

SPECIAL REMAPPING SERVICE - SOFTWARE ENGINEERING - IDA PRO


Chiptuning Łódź


ŁÓDŹ BYDGOSZCZ BIRMINGHAM LONDON


https://www.tc-performance.com/

Opublikowano
Myslałem ze to coupe, a tak straciłem zainteresowanie. Wśród motocyklistów jest taka zasada jak pożyczysz od kogoś motor i go przewrócisz lub uszkodzisz to kupujesz go za taką cene jaką chciał właściciel i po problemie. Tobie radze zrobić podobnie.
Opublikowano (edytowane)
podrzuć foty z przodu oraz od strony pasażera,

 

10 tysi może byc krótko ale skoro tak wycenione może dadza rade .

co do naprawy -jeżeli chłopaki są ogarnięci i dokładni to powinno byc dobrze ,

 

Mam tylko to zdjęcie. Jeżeli chodzi o przód to maska jest cała, poszły błotniki - bardziej prawy bo lewy prawie nieruszony, prawa lampa, zderzak, lekko wygięty pas i pęknięta chłodnica. Z tyłu auta od strony pasażera tylne drzwi też są nienaruszone. Podłużnice ponoć też w porządku. Auto przede mną schowali - znam tylko relacje blacharza i lakiernika.

 

Myslałem ze to coupe, a tak straciłem zainteresowanie. Wśród motocyklistów jest taka zasada jak pożyczysz od kogoś motor i go przewrócisz lub uszkodzisz to kupujesz go za taką cene jaką chciał właściciel i po problemie. Tobie radze zrobić podobnie.

 

Panowie, no w tym przypadku to nie jest takie proste. Oczywiście mogłabym sobie zażyczyć po prostu siano za to auto, a oni niech sobie dalej robią z tym co chcą. Tylko, że kierowcą i głównym odpowiedzialnym za to auto był mój facet, a jego dwóch kolegów, którzy jeździli razem z nim w ogóle się nie poczuwa do żadnej odpowiedzialności za to auto. To nie oni spowodowali ten wypadek, a że przez ponad dwa miesiące pokonywali tym autem 2tyś. km tygodniowo bez żadnych kosztów - to też ich nie interesuje! A nie wierzę, że Wy na moim miejscu powiedzielibyście to swej lubej: oddawaj mi kasę za auto i tyle :mrgreen:

W tej chwili ja poruszam się autem mojej „gorszej” połówki, moje auto będzie naprawiane, a kasę na to wykłada tylko on. Dogadaliśmy się tak, że po naprawie auto bierze on dalej do Niemiec i powoli ma ściągać jakieś pieniążki od swoich współtowarzyszy podróży, za sam głupi fakt, że się wożą. W dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo. Nie rozumiem dlaczego w takim przypadku ma ponosić tylko on koszta, tym bardziej, że to drugi rok kiedy robimy zamianę na auta, a tamci nie raczą dokładać się na części eksploatacyjne :mad2: , gdzie nawet głupie opony do auta o takiej pojemności nie kosztują mało.

W momencie gdybym wzięła te 10tyś. i dołożyła do tego to co uzyskam ze sprzedaży tego na części - nic mi to nie daje. Za te pieniądze nic ciekawego bym nie kupiła – sami wiecie.

W rezultacie będzie tak, mam nadzieję, że odzyskam plus minus taką sumę za to auto, jaką bym uzyskała przy jego sprzedaży. Coś ściągnie od kolegów, coś dołoży i za coś sprzeda tą. Oczywiście za straty emocjonalne też będzie musiał dołożyć :nienie: , ja też coś dołożę i będzie następna… mam taką nadzieję...

Trudno się mówi…

Nie wiem, czy zrozumieliście o co mi chodzi... Pokrętna kobieca logika :wink:

Edytowane przez moniaad
Opublikowano

Tak to właśnie jest - żyjemy w czasach, w których dla 95% osobników w tym kraju honor nic nie znaczy... Skoro Twój facet woził ich tyłki i tym bardziej, że czerpali z tego korzyści to gdyby mieli jakąkolwiek godność to powinno być dla nich naturalne że wypada podzielić koszt naprawy na 3. Chyba że kierowca w wyjątkowo głupi i nieodpowiedzialny sposób rozwalił auto to wtedy ewentualnie w innych proporcjach.

Sam się kiedyś składałem na rozbitą przez ewidentną głupotę kumpla szybę w aucie służbowym. Mimo że poza tym, że siedzieliśmy w aucie nie mieliśmy w tym żadnego udziału a on dał ciała złożyliśmy się na naprawę bez mrugnięcia okiem we trzech po równo bez gadania... ehh

Opublikowano

Wnioskuje że ubezpieczenia AC nie było? Mimo wszystko bym nie naprawiał i sprzedał na części. Kumpel dachował E36, straty były dużo mniejsze a mówi, że to już nie to co wcześniej. Poza tym przy odsprzedaży będzie problem albo długi nos urośnie.

 

O kosztach warto rozmawiać zanim trzeba będzie płacić bo potem są nieprzyjemne sytuacje. Ja bym się dołożył jeśli wcześniej było powiedziane, że koszty naprawy itp. są dzielone na 3.

 

Ja jak ognia unikam pożyczania cudzych aut ale jeśli już muszę to szanuje cudzy sprzęt bardziej niż swój.

Opublikowano

Właśnie scarab, tego honoru to w naszym społeczeństwie często brakuje. Prawda jest taka, że jeden z nich, jeździ do pracy dzięki mojemu facetowi i zawsze się zarzekał, że jak coś - to oczywiście składają się po równo. A teraz - cisza :roll: . Dlatego zgodziłam się, by naprawiał to auto i tak jak już wcześniej wspomniałam - próbował coś od nich odzyskać. Bez niego nigdzie nie pojadą, więc albo będą płacić "za taxi", albo koniec z pracą... A jak są tacy cwani, to niech każdy z nich najmie sobie osobno kierowcę wraz z autem i niech się bujają.

Nie wiem, może to i moja wina, bo często i gęsto mu tłumaczyłam, że tak być nie może. Pytałam się go - a co będzie, jak coś stanie się z autem - kto za to zapłaci? Odpowiadał, że wszyscy bo tak jest uzgodnione. I co? I wykrakałam, bo podejrzewałam, że te słowa nie będą miały pokrycia w praktyce, a teraz mam potwierdzenie.

A czy auto było w głupi i nieodpowiedzialny sposób rozwalone - na 100% nigdy się nie dowiem. Jednakże wiem, że stało się to na zakręcie, który pokonywali po dwa razy dziennie przy prędkości 100km/h. Wyrzuciło ich przy wjeździe w kałużę. Może była to nieostrożność ze względu na poranny przymrozek... Mój nie jest raczej jakimś "fisiem" pod względem prowadzenia auta, a doświadczenie też spore ma... W naszym związku to raczej ja jestem tym kierowcą, do którego często mówią, że jeżdżę za szybko... :roll:

Opublikowano

w takim razie bez gadania powinni spłacić auto i iść na pielgrzymkę do częstochowy - podziękować że twoje auto życie im ocaliło.

dach przy stówie robi wrażenie

  • Zasłużeni forumowicze
Opublikowano

Za 10kzł szczerze wątpię aby dało się to naprawić w sposób normalny i zadowalający to raz.

 

A dwa to bzdurą jest twierdzenie, że pasażer powinien ponosić koszty błędu kierowcy, niby z jakiej racji? :duh: Co z tego, że wspólnie korzystali z jednego samochodu, co innego składki na paliwo i eksploatacje, co innego podział kosztów jak kierowca rozwali auto. /co innego jak coś nawali/ Jak było ustalone, że dzielą koszty to prosta sprawa, kupują wspólnie AC i nie ma problemu, każdy ma udział, nie ma problemu ze ściągnięciem kasy i robią to zanim coś się stanie, a nie po fakcie.

 

Za samochód zawsze odpowiada kierowca, taka jest zasada. Jak koleś teraz szuka wspólników na pokrycie strat za swój błąd bo się przeliczył to :lol: , w drugą stronę nigdy bym się nie zgodził na układ, że ja jako pasażer mam pokryć koszty napraw wynikających z błędu kierowcy. Chcesz wykup AC, mogę się dołożyć wiedząc, że mam np. przez pół roku korzystać z podwózki.

Opublikowano
z jednej strony BAX ma rację , to samo z mandatami razem jedziemy , kierowca przekracza prędkość , a ja mam dołozyć na mandat ... :duh:

SPECIAL REMAPPING SERVICE - SOFTWARE ENGINEERING - IDA PRO


Chiptuning Łódź


ŁÓDŹ BYDGOSZCZ BIRMINGHAM LONDON


https://www.tc-performance.com/

  • Zasłużeni forumowicze
Opublikowano
z jednej strony BAX ma rację , to samo z mandatami razem jedziemy , kierowca przekracza prędkość , a ja mam dołozyć na mandat ... :duh:

 

Tu na pewno NIE, ale za niezapięte swoje pasy płacisz sam.

Opublikowano

BAX, TC, racja.

 

Analogia z mandatami jest dobra. Pomysł żeby pasażerowie składali się na naprawę auta rozbitego przez właściciela (jej partnera) jest księżycowy. To kierowca ma szczęście, że nic się im nie stało, bo w przeciwnym razie poszkodowani/rodziny mieliby pełne prawo go scignąć o odszkodowanie.

 

Moniaad - strasznie przykra sprawa i współczuję. Ale tak jak niektórzy wspomnieli, jedyna osoba odpowiedzialną za to co się stało i za powstałe szkody jest twój facet. I naprawdę, zarówno Ty jak i on powinniście się cieszyć że obyło się bez ofiar, bo dach przy 100 kmh mógł się skończyć tragicznie. A wtedy utrata samochodu byłaby pomijalnie małym problemem.

 

Udział kolegów twojego chłopaka w kosztach powinien się ograniczać do kosztów eksploatacji oraz sensownie skalkulowanego zużycia samochodu. Tłukąc 2kkm tygodniowo koszt utraty wartości auta na pewno nie jest pomijalnie mały.

 

Teraz już po ptakach, pozostało wyciągnąć wnioski na przyszłość. Głowa do góry

Pozdrawiam

Alek

Opublikowano
Moim zdaniem jest bardzo duża różnica pomiędzy jazdą z kimś np. na urlop, wyjazd czy gdziekolwiek okazjonalnie, a korzystaniem z jego samochodu codziennie niejako jako narzędzia pracy albo z służbowego. Jeśli jadę z kimś służbowo i widzę, że np. łamie przepisy to albo się z tym zgadzam i liczę z konsekwencjami, które też z nim będę musiał ponieść (mandat/naprawa) albo zwracam mu uwagę, że jeśli chce zasuwać to robi to na swoją odpowiedzialność i jeśli będzie musiał za to bulić to będzie to jego problem. Tym się różni człowiek od małpy, że jeśli coś robi albo godzi się na coś to powinien mieć świadomość, że też poniesie tego konsekwencje. W tym przypadku jest w dodatku mowa o samochodzie kobiety kolegi z pracy więc już tym bardziej wypada się zastanowić. Więc jeśli tamci osobnicy nie protestowali - czyli zgadzali się na to co robi kierowca (zakładając że wypadek był z winy zbyt dużej prędkości) to wypadałoby żeby się dołożyli. Jeśli dachował bo miał pecha nie ze swojej winy to tym bardziej. Jeśli mówili kierowcy żeby uważał/zwolnił bo np. jest ślisko a tamten miał to gdzieś i przedzwonił to wtedy mogą ewentualnie powiedzieć że jest to jego problem...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.