Temat jest jeden a wątki są dwa. Pierwszy dot. próby namówienia sprzedawcy, żeby podał faktyczny przebieg. Dałem przykład jak to wyglądało w programie TVN Turbo, dla niezorientowanych (Unfall) opisze krótko jak to było i że można takiemu oszustowi narobić kłopotów. Nie jest ważne jak to się rzeczywiście skończy, liczy się fakt zwłaszcza, że jest on niemal identyczny jak tutaj. Dziennikarze wyłowili z ogłoszeń auto, które miało przebieg iles tam. Sprawdzili w bazie danych i okazało się, że ma cofniętą szafę o 150tyś km po czym poinformowali o tym sprzedawcę. Nastepnie poprosili żeby zmodyfikował to w ogłoszeniu. Oczywiście nic o tym nie wiedział (i być może) ale przyrzekł to zrobić. Po dwóch tygodniach, ponownie podstawiony dziennikarz zadzwonił jako chętny do kupna, ponieważ nie było zmiany stanu licznika. Sprzedawca nadal zapewniał, że przebieg jest autentyczny mimo, ze wiedział jak jest w rzeczywistości. Finał? Prokuratorskie zarzuty. Drugi watek jest taki, że w tym przypadku, auto zostało sprowadzone osobiście i nie za bardzo jak obecny właściciel ma na kogo zwalić zaistniałą sytuację. Unfal, uczepiłeś się faktu, czy można zmusic kogos do napisania prawdy, jak widzisz można, chociaż nie musi on tego robić, ale skutki jak powyżej. Unfall, studiuj dalej pilnie prawo, bo na tą chwilę nikomu byś nie pomógł, gdyby oczywiście ktoś się zgłosił z takim problemem.