No. Zdecydowanie kupuję auto za ponad 250 000 zł, żeby średnio raz w roku mieć remont silnika :duh: Dla mnie to co się dzieje z tym silnikiem to jest jakaś parodia. Dodam do tego przygodę pt. zablokowane pasy podczas podróży do Berlina (w zasadzie w Berlinie okazało się, że już więcej pasa nie zapnę - można się śmiać, że z dwojga złego lepiej w tę stronę). Lusterko, które podczas jazdy się złożyło (poszło do wymiany). Kierownica, która po przejechaniu 60000 km ma ślady jakby z niektórych miejsc schodziła farba :shock: W zasadzie mówiąc szczerze na F10 runął dla mnie obraz marki premium zwłaszcza przez tandem ASO / BMW Polska. Od pierwszego dnia, kiedy tylko go odebrałem mówiłem, że praca tego silnika nie jest normalna. Nie będę negował jego osiągów i ekonomii, bo pod tym względem jest nie do przebicia, ale patrząc na to z jakim ekstra kosztem to przychodzi, to chyba to jednak nie ma sensu. Zwłaszcza, że jak ludzie się dowiedzą jak te silniki mają, to wartość poleci masakrycznie w dół. Dokupiłem 3 raz przedłużoną "gwarancję". Zobaczymy ile razy z niej skorzystam w tym roku. PS. Nie chce ktoś kupić zadbaną, bogato wyposażoną F10? :mrgreen: Po pierwsze współczuję tylu problemów. Chodziło mi o to, że zent nie po raz pierwszy krytykuje jakieś nowoczesne auto, a sam jeździ E46. Oczywiście jego sprawa. Tylko niektórzy dorabiają ideologię, że stare auta są lepsze bo są mnie awaryjne, czy tańsze w naprawie. Oczywiste jest, że awaryjność dzisiejszych aut jest mega wkurzająca. Co z tego? BMW notuje ciągle wzrost sprzedaży , gwarancje podstawową ma na 2 lata i jakoś nie walczą o klientów.