Witam. Od wczoraj mam taki problem, że silnik się przegrzewa. Opowiem od początku. Wczoraj odebrałem samochód od mechanika (problem z zawieszeniem). Samochód jechał w 100% sprawnie, nic nie stukało itp. Wpadliśmy z kolegą na pomysł, żeby włożyć termostat (który sami kiedyś wyjęliśmy), żeby mniej palił. Włożyliśmy, rachu ciachu wszystko skręciliśmy, jedziemy przetestować i skończyło się na szybkim powrocie bo temperatura dochodziła do 110 stopni. Stwierdziliśmy, że termostat musi być zepsuty, więc go wyjęliśmy. Gdy znowu się przejechaliśmy bez termostatu, problem był taki sam jak z. Jakby termostat przeniósł jakiegoś wirusa. Ogólnie sytuacja pod maską wygląda tak: płyn chłodniczy bulgocze nagrzany jak zupa w garnku, rury od chłodnicy też gorące, silnik mniej więcej też w podobnej temperaturze, a kolektor zimny. Powiem od razu, że uszczelka to raczej nie może być bo była wymieniana miesiąc temu, a od tego czasu samochodu praktycznie nikt nie używał. Mam nadzieje, że ktoś z was ogarnie ten temat, bo sprawa jest dziwna. Dzięki, pozdrawiam.