Mialem okazje pojezdzic po drogach w roznych krajach i takie zeczy mnie czesto spotykaja w polsce i... w kanadzie. W szwajcarii to zadko kiedy ktos zaczyna zaczepiac do scigania... jedyne co moge o nich powedziec ze jezdza bezpiecznie, ale do przesady. Ale to jest spowodowane surowymi karami za przekroczenia predkosci itd. W niemczech tez za duzo burakow nie spotkalem... jedyne co zauwazylem to ze jak jakas beemka jedzie to czesto widac przez szybe jak albo pasazer albo kierowca patrzy na moja tablice to mowi "Polen!".. W kanadzie jak jezdze 325Ci to raczej dupki w Civic czy innych "rice burners" jak to sie u nas mowi musza mnie dogonic zeby po przygladac sie LED z tylu... Albo na skrzyrzowaniu stalem i kolo mnie Pontiac Vibe pelny dziewczyn (pewniw auto mamy). Spryskalem szyby i mialem zapalone swiatla, wiec tez spryskiwacze swiatel sie wlaczyly... ale radocha... Okna w dol i pytania "What happened to your lights... do it again!" Ale najwiekszy cyrk to w polsce. Za kazdym razem jak wracam z CH do polski i przekraczam granice z D do PL, do wjezdzam to czarnej dzungli (jak rano wyjade z CH to w nocy dopiero dojezdzam do PL). Ciemno, kiepskie rogi, i pelno frajerow ktorzy chca.. nie.. musza pokazac co potrafia. W miastach to kazde skrzyrzowanie to wyscig... ale po 12 godzinach jazdy nawet nie mam ochoty sie bawic z durniami... wiec sie ciesza ze pokonali 5ke... ha ha... nie ma sprawy, niech przy najmniej spokojnie sobie spia w nocy... :mrgreen: