Ciekawostka serwisowa z dzisiaj: Dzwoni koleś z aso, że auto zgłosiło potrzebę serwisu i czy może umówić termin. Mówię mu, że duży serwis zapalił się wczoraj, pokazuje jeszcze 2kkm, a u mnie to 2 miesiące. On na to, że tylne klocki mam już 150km na minusie. Mówię mu, że ostatnie 2500km (czyli całej odliczanie do zera) zrobiłem nocą na autostradzie bez hamowania. On, że trzeba to zweryfikować. Powiedziałem ok, pomyślę. Sam widzę, że jest 3mm, więc te 2kkm do serwisu dojadą. Pytam z ciekawości jakie koszty mnie czekają. Wbił w kompa i mówi 6.500 zł. Zapytałem o koszt samej robocizny, gdyż zawsze przywożę swoje części. Klocki 1000, wymiana 500. Mam już kupione ate ceramic z czujnikiem za 300. Wymiana w warsztacie stricte hamulcowym 200, a u zwykłego mechaniora 100. Natomiast duży serwis to 4.000 części i 1.000 robota. Akurat wczoraj na allegro zrobiłem sobie wycenę części - wyszło 800 zł. Olej ten sam co w bmw, tylko w bańkach producenta czyli shella. Filtry mann/mahle/knecht czyli jakość oryginału. Natomiast od klocków miałem 3 kontrolki na desce i przy każdym odpaleniu komunikat na monitorze centralnym, więc dzisiaj zrobiłem tradycyjnie januszowy patent. Obciąłem przewody od zdartego czujnika klocków, połączyłem je i skasowałem komunikat od klocków...