W czwartek będę coś wiedział, auto wjeżdża na warsztat. Albo i nie będę, bo... kurczę, ja rozumiem, że może coś być trudne, może nie być oczywiste, ale pozostawianie klienta w domysłach, że może to, może to, a może coś innego bez jakiejś próby weryfikacji lekko mnie osłabia, bo mam poczucie, że jest to gdybanie. I nie, nie sugerujcie zmiany warsztatu :wink: , bo póki co jest najlepszy z ostatnio odwiedzonych (mój sprawdzony, w którym serwisowałem wszystkie swoje auta, od pierwszego Puga 205 :wink: , przy pandemii się zawinął). Co do samej ceny - niska nie jest, ale vs nowa sztuka źle nie wygląda ;) I procedura jak piszesz - zdejmują, auto na kołki, wysyłają do Częstochowy, przyjeżdża z gwarancją, montują, 3.5kpln z portfela. Nie wnikałem jeszcze dokładnie jak to z tą regeneracją, gwarancją itp. bo dwa inne warsztaty wykluczały przekładnię. No nic to. Po czwartku napiszę ;) Ja mam teorię, że to amortyzatory tłuką. Przy adaptacyjnym też tanio nie wychodzi :mrgreen: