Ciekawe, jak różne można mieć filozofie w tym względzie. Dla mnie akurat teraz jest NAJLEPSZY moment na kupienie NOWEGO F10. Wszystko, co mieli poprawić, poprawili. Wszelakich części i modów jest obfitość. Człowiek wie, co kupuje i ma spokój. A nowy model to ZAWSZE zagadka. Trzeba dać mu ze 2 lata na sprawdzenie, dopracowanie, wyrobienie własnego zdania na podstawie swoich jazd, "testów prasowych", feedbacku z rynku (pewnie na początku głównie flotówka), doświadczeń odważniejszych znajomych, etc. Moim zdaniem, najlepiej zaczekać 3-4 lata i kupić po lifcie. Taka jest przynajmniej moja strategia. Moja srebrna strzała jest w 4-letnim leasingu i mam nadzieję, że zastąpi ją poliftowe G30. A do tego czasu czeka mnie radość jeżdżenia dojrzałym, NOWYM autem, zrobionym dla mnie i bez nieznanej mi przeszłości (nigdy nie miałem używanego auta, za wyjątkiem dwóch, które za młodu odkupiłem od taty ;) ). Kwestia priorytetów. Dla mnie samochód jest prawie jak członek rodziny. Pewnie to chore, ale nie umiem traktować aut jak przedmiotów użytkowych i dbam o nie strasznie. Taka mała radość :) rgds m.