520d wystarczy większości ludzi do bardzo żwawego poruszania się w mieście (nie wyobrażam sobie sytuacji, w której prawie 200 kucy byłoby w mieście niewystarczające), a w trasie bez wysiłku turla się 150kmh i szybciej i jest zupełnie przyjemnie. To bardzo fajny kompromis osiągów, rozsądku i ekonomiki jazdy. Większą moc kupuje się dla emocji, ambicji, czy z innych jeszcze powodów (każdy będzie miał swój). Moje 535d stoi w korku tak samo dobrze, jak 520 kolegi z pracy. Turla się z prędkościami miejskimi dokładnie tak samo, jak jego auto. Ba, nawet w garażu stoi tak samo. Tylko on nie utrze nosa Golfowi R, albo jakiejś innej fajnej zabawce. Bo i też nie jarają go takie rzeczy. A w trasie poczeka tę minutę, albo kilka minut dłużej, zanim zrobi się większa i bezpieczniejsza przestrzeń na wyprzedzenie jakiejś zawalidrogi. On szczęśliwy i ja szczęśliwy. Złego słowa nie powiem na f10 520d (byle z automatem!!). Poza akustyką - jest wyraźnie gorsza niż w 535. No i, dla mnie, miała za mało mocy potrzebnej przez ten 1% czasu... (Zresztą, jak ktoś mi to w innym wątku wytknął, może bez sensu to 535, bo sportowe to to nigdy nie będzie, i może dla zaspokojenia potrzeb zabawy czymś mocnym warto było pomysleć o samochodzie sportowym z założenia...)