s0nar
Zasłużeni forumowicze-
Postów
1 254 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
24
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Articles
Treść opublikowana przez s0nar
-
Przebieg przebiegiem, ale w używanych liczy się przede wszystkim aktualny stan techniczny, stopień zużycia (wygląd) i historia eksploatacji/serwisu, a nie żaden przebieg - oczywiście im niższy tym lepiej, ale sam przebieg to nie wszystko. No i oczywiście w F10 nie pchałbym się w żadne 2-litrowe motorki. Nie dość, że te silniki nie zapewniają wymaganej dynamiki to jeszcze są zwyczajnie niedopracowane. A że popularne? Tylko z powodu wyższej akcyzy na większe silniki, nie zaś dlatego, że 2-litrowe są takie wspaniałe.
-
U mnie po trzech.
-
Poczekaj 3 minuty, napięcie powinno zniknąć. Inna sprawa, że rejestrator jazdy warto sobie podłączyć gdzieś pod wewnętrzne okablowanie gdzie napięcie pojawia się po uruchomieniu silnika, a nie podłączać to pod zapalniczkę.
-
Powinieneś ufać swojemu mechanikowi ;) U mnie wchodzi bliżej 8L, ale może 7L tez wystarczy jak nie wszystko zleci.
-
Ok. 8L. Choć nawet w ten sposób da się wymienić więcej jak np. wydmuchasz olej z przewodów.
-
Oczywiście, że warto. Poza tym już nawet ASO zmieniło zdanie w tym temacie (przynajmniej niektóre).
-
Pierwsze słyszę.
-
Nie ma czegoś takiego jak "maksymalny przebieg". Jak dbasz tak masz. Widziałem nawet kilka F10-tek (raczej 3.0 niż 2.0) z przebiegami dobijającymi do 500tys. km i miały się dobrze, dalej jeżdżą. Inna sprawa, że praktycznie wszystkie eksploatacyjne elementy miały już wymienione przynajmniej raz. Niektóre miały też wymienione skrzynie biegów, a nawet silnik. W używanych aż tak na przebieg się nie patrzy co na stan techniczny i zużycie/wrażenie zużycia samochodu.
-
Idąc tym tokiem myślenia - w 3.0d zrobisz chipa i masz 310KM oraz 650Nm (lub 375KM i 750Nm jak chipujesz 535d). Zaręczam, że tutaj banan będzie zdecydowanie większy przy spalaniu niewiele większym niż w 2.0d (no dobra, przy mocy 310-375KM trzeba częściej wymieniać opony co zwiększa koszt eksploatacji ;)). Do tego brzmienie 6 cylindrów jest zdecydowanie bardziej rasowe niż 4. Do tego te motory 6-cylindrowe jednak są bardziej udane i mniej awaryjne niż 4-cylindrowe. Po przesiadce z diesla (miałem poprzednio 4 samochody z dieslem) stwierdzam, że jednak nic nie zastąpi porządnej, mocnej benzyny i jej aksamitnej pracy :)
-
Wszystko zależy od tego jakie dana osoba ma porównania (czym jeździła do tej pory) i w związku z tym jaki ma punkt odniesienia. 520d jest najwięcej na rynku, ale nie dlatego, że to jest najlepszy silnik tylko dlatego, że jest to praktycznie najtańszy silnik w tym modelu (zakup bez chorej akcyzy + stosunkowo niskie spalanie). Owszem 2.0d jakoś jedzie, ale tak powie tylko ten, kto przesiadł się ze słabszego samochodu. Wtedy micha się cieszy, ale tylko do czasu aż kierowca przejedzie się czymś mocniejszym albo do czasu aż zostanie na mieście objechany przez jakiegoś golfa czy passata :) Natomiast jeśli ktoś do tej pory jeździł samochodami 200KM+ to z oczywistych powodów będzie zawiedziony, a cieszyć się będzie tylko z niższego spalania. Niestety, ale nadal będzie tak, że nic nie zastąpi brzmienia motoru R6/V8, a także (a może przede wszystkim) dużo wyższej mocy wciskającej w fotel podczas przyspieszania. Tutaj miska się nie cieszy, tu jest permanentny banan na twarzy :) Za to naturalnie trzeba zapłacić więcej. Czy warto? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Wg mnie warto pod warunkiem, że jest to samochód bardziej prywatny i nie jest to tylko środek transportu z punktu A do B. Jeśli lubimy mieć frajdę z jazdy, jeśli lubimy motoryzację na wysokim poziomie, wtedy wybierzmy coś mocniejszego niż podstawowy 2.0d. Jeśli natomiast ktoś szuka woła roboczego do pracy i np. z uwagi na większe przebiegi będzie rozpatrywał zakup głównie pod kątem ekonomicznym, wtedy będzie szukał tańszych rozwiązań i będzie bardziej skłonny jeździć 2.0d mimo jego braków/wad. Porównywanie 20d i 50i raczej nie ma sensu, ale np. podobna cena zakupu używanego 20d i 30i może wynikać nie z tego, że coś jest nie tak z 30i. Po prostu sprzedawcy dostosowują cenę do rynku, żeby móc coś sprzedać. Bo nie oszukujmy się, większość kupujących patrzy przede wszystkim na cenę.
-
Czyli szkoda zachodu ? Nie, kolega chciał tylko powiedzieć, że w BMW raczej nie uświadczysz V6 :) W BMW jest R6.
-
Rozumiem. Tymczasowo mata może się sprawdzi, ale jeśli odczuwasz jakiś dyskomfort na obecnych fotelach to poszukaj np. na allegro Komfortów. Nie będziesz chciał wysiadać z samochodu ;)
-
Nie no ludzie, może od razu załóżcie takie kulki jakie taksiarze wozili w latach 90-tych w Polonezach i Fiaciorach 125 :D Foteli typu Komfort co prawda w szmatach nie widziałem, ale to nawet lepiej - jednak skóra to skóra. Nie dość, że lepiej się prezentuje to zdecydowanie łatwiej jest ją utrzymać w czystości. W szmatach nawet jak czyścisz to tylko wcierasz brud głębiej. A jak komuś się tyłek poci na skórze to zawsze może wziąć wentylowane Komforty. Jeździłem wieloma samochodami z różnymi fotelami, ale żaden z nich nie miał tak wygodnych foteli jak właśnie Komforty z BMW. Te fotele zapewniają trylion regulacji w każdej płaszczyźnie, umożliwiają ustawienie praktycznie wszystkiego, więc dosłownie każdy powinien znaleźć na nich optymalną dla siebie pozycję za kierownicą. Gruby, chudy, wąski, szeroki, niski, wysoki, nie ma to znaczenia. Nie wiem po co zatem kombinować z jakimiś nakładkami, w Komfortach nie jest to konieczne i jak komuś niewygodnie na zwykłych taboretach czy na fotelach typu Sport to bym zainwestował właśnie w Komforty. Z Komfortami to zupełnie inny samochód, a wiem co piszę, bo w poprzedniej Beemce miałem fotele typu Sport i to jest fotel kilka klas niższy niż Komfort zwłaszcza jak ten jest wyposażony w grzanie, wentylację i masaż.
-
Dokładnie. Miałem E60 i jak sprzedawałem ją w okolicach 200tys. oryginalnych kilometrów to wciąż wyglądała i jeździła jak nowa. Piszę zupełnie serio. Nie wymagała też żadnych inwestycji, bo wszystko chodziło jak w najlepszym szwajcarskim zegarku. Dlatego śmiać mi się chce jak czasem oglądam w ogłoszeniach BMW, które wg sprzedawcy mają 150-200tys. km przebiegu, a fotele są wypierdziane, wygniecione, a nawet poprzecierane jak w rumuńskim pekaesie, natomiast cała reszta wygląda jakby ten samochód przejechał milion kilometrów po Ugandzie. W tych samochodach przy przebiegach rzędu 300tys. km nie powinno być widać zużycia o ile ktoś nie woził nimi cementu albo nie zostawił otwartych drzwi podczas pustynnej burzy.
-
Mógłbyś sprecyzować ta odpowiedz czemu te unikać? Gdyż właśnie patrzyłem na ten 528i.. 523i oraz 535i mogę brać pod uwagę? Dlaczego unikać 2-litrowego, 4-cylindrowego 528i możesz poczytać m.in. tutaj: http://bmw-klub.pl/forum/viewtopic.php?f=103&t=250141 Pokrywa się to z tym co mówią o tym silniku mechanicy, podobno niezbyt udana konstrukcja. 3-litrowy, 6-cylindrowy 528i to zupełnie inna para kaloszy - ten silnik (N53) jest godny polecenia, ale zdaje się był montowany tylko na początku produkcji F10 (2010-2011). Tak samo myślę, że można polecić motory siedzące w 530i i 535i, a z diesli ten z 530d. Ogólnie BMW słynie raczej z 6-cylindrowych motorów, te są bardziej dopracowane i pancerne. Dlatego te są polecane. Wiadomo, że dwulitrówki też jeżdżą (a z uwagi na akcyzę, w modelu F10 jest ich przeważająca liczba), ale pytałeś o polecane motory, a nie te kupowane jako nowe z rozsądku :)
-
Co znaczy "dość drogi"? To pojęcie bardzo względne. BMW jest marką premium i jeśli będziesz serwisować samochód jak należy, bez żadnych rzeźb i kombinacji, na oryginalnych częściach to oczywiście zapłacisz więcej niż za Peugeota czy Skodę. Nie chcę oceniać czy to drogo czy tanio, ale podam kilka przykładów normalnego serwisu na oryginalnych częściach, ale poza ASO. Wymiana oleju w automacie 8-biegowym: ok. 1800zl. Świece zapłonowe - 350zł. Hamulce przód - jakieś 2500zł, tył ok. 2000zł. Olej silnikowy z filtrem oleju, powietrza, kabinowy - jakieś 700zł. Porównanie z ASO - jak nie mają jakiejś promocji to podane ceny trzeba pomnożyć przez 2, a czasami 3. Do tego z reguły opony. 18" - 3000zł. 19" - 4000zł. Amortyzator ze zmienną siłą tłumienia ok. 1200zł/szt. Przednia szyba (dla wersji z HUD) - ok. 3100zł. Gorzej jak nie mówimy o zwykłej eksploatacji tylko o jakiejś awarii - te bywają tylko drogie i bardzo drogie :D Oczywiście w dieslu jest więcej pierdółek do popsucia, trzeba wypalać DPF. Po dwóch dieslach stwierdziłem, że pora wrócić do benzyny i nie narzekam. OK, pali więcej niż diesel, ale przynajmniej jest spokój. Żadnych wadliwych kolektorów ssących (3000zł), żadnych kół pasowych (2000zł), żadnych DPF-ów (4500zł), żadnego problemu z wypalaniem DPF-a. No i dźwięk znacznie lepszy będziesz miał w silniku benzynowym. Z silników BMW unikałbym dwulitrowych jednostek 2.0 (520d, 184KM) i tych uturbionych 2.0 (528i, 245KM). 3-litrowy diesel jest OK, podobnie jak 3-litrowe benzyny, choć wiadomo, że nawet te silniki mają swoje mocniejsze i słabsze strony. Pamiętaj, że w tym gównianym 2.0d wypadałoby zrobić rozrząd (z tego co kojarzę ok. 4000zł taka impreza kosztuje). A co do akcyzy - zawsze można poszukać samochodów już zarejestrowanych w naszym kraju. Wtedy akcyza aż tak nie boli jak przy sprowadzanych.
-
Te z załączonych linków zupełnie nie pasują do BMW. To tak jakbyś do drogiego garnituru ubrał tanie, zabłocone adidasy - ani nie będziesz się w takim zestawie dobrze czuł ani nie zrobisz wrażenia. Prędzej wywołasz salwy śmiechu albo spojrzenia pełne politowania. Lepiej dołożyć kilka stówek i kupić oryginały. Nie dość, że na 100% będą lepiej pasować, dodatkowo będą wyglądać lepiej o 1000%.
-
Nie wiem dlaczego niektórzy tak się upierają przy mpakiecie biorąc diesla, do tego praktycznie najsłabszy możliwy silnik, a za tym najczęściej idzie niezbyt bogate wyposażenie wnętrza. Serio, ale mając określony budżet wolałbym wziąć lepszy silnik, lepsze fotele i ogólnie bogatsze wyposażenie wnętrza niż mpakiet. W końcu samochód oglądasz tylko do niego podchodząc i wsiadając. Ile to trwa? Sekundy, w porywach minuty. A całą resztę czasu spędzasz albo poza samochodem w ogóle go nie widząc albo w środku samochodu jadąc nim. Wolałbym mieć większą frajdę z jazdy mocną benzyną, która wciska w fotel (najlepiej wentylowany Komfort) niż mieć kilkanaście sekund frajdy, że widzę mpakiet na aucie, a jadąc nim słyszeć klekot, który w dodatku nie jedzie. No chyba, że ktoś kupuje samochód "dla sąsiadów", żeby "widzieli". Wtedy nie mam uwag :mad2: Oczywiście najlepiej mieć i najbogatsze wyposażenie i mpakiet, ale jeśli miałbym wybierać - wybrałbym jak wyżej opisałem.
-
Pech. Zawsze ciekawiło mnie jak to jest z tym ubezpieczeniem szyb. Czy przypadkiem nie możesz podjechać, żeby wymienili od ręki, a warsztat niech się potem dogaduje z ubezpieczalnią? Albo może da radę zrobić z AC, a potem regresem na ubezpieczenie szyb?
-
Który Maxi Cosi? U mnie w F10 jeździ baza 2WayFix i wcześniej był PebblePlus, a teraz 2wayPearl. Taki zestaw mogę śmiało polecić. Komforty nie mają nic do rzeczy. Jedyną wadą 2wayPearl (czyli tego fotelika niby od 6 miesięcy do 4 lat) jest to, że on ma wiele możliwych do ustawienia pozycji, a maksymalną pozycję pół-leżącą da się uzyskać jedynie kiedy dziecko jedzie tyłem do kierunku jazdy. Niestety, dziecko woli jeździć przodem do kierunku jazdy, bo wtedy więcej widzi :) Jeśli zaśnie to nie da się zmienić pozycji na pół-leżącą (nie pozwala na to oparcie tylnej kanapy). Może nie jest to jakaś wielka wada, ale warto wiedzieć. Na koniec jeszcze rada dla osób korzystających z baz/fotelików - warto kupić matę ochronną na siedzenie/siedzenia tylnej kanapy. W poprzednim samochodzie tego nie uczyniłem i po krótkim czasie miałem na skórze odciśnięte trwałe ślady po bazie. Raczej łatwo się tego nie wyprostuje, o ile to w ogóle możliwe. Przy obecnym samochodzie byłem już mądrzejszy i zakupiłem stosowne maty - w efekcie po zdemontowaniu bazy skóra wygląda nadal jak nowa :)
-
Bo hamulce się wstawia oryginalne, a nie jakieś ATE, Brembo, Srembo czy inne wynalazki. Zresztą ogólnie polecam serwisować samochód na oryginalnych częściach, bo choćbyś brał nawet najlepsze zamienniki to zawsze będzie jakaś wada takiego rozwiązania. Niestety, ale chce się mieć samochód premium to trzeba płacić jak za premium, a nie jak za Skodę. Jesteś frajer to płac serwisowi 300 % tego co można zapłacić za te same części bez znaczka BMW nawet nie masz pojęcia ze te twoje oryginalne klocki dla BMW produkuje jakaś firma które opisałeś jakieś tam Frajerem jest raczej ten kto wypisuje takie pierdoły, że jak ktoś serwisuje na normalnych, oryginalnych częściach to jest frajerem. Wyobraź sobie, że po pierwsze jestem świadomy, że części ze znaczkiem BMW produkuje jakaś firma, ale być może jak podrośniesz to zdasz sobie sprawę, że ta sama firma może mieć różne linie produkcyjne i niby tę samą rzecz produkować na różnych poziomach jakościowych. Po drugie - kto ci powiedział, że za oryginalne części płacę 3x więcej niż za zamiennik? Bzdura. To, że serwisuję na oryginałach nie oznacza, że przepłacam w ASO i że płacę za to samo 3x więcej. I po trzecie - dla mnie frajerem jest raczej ten, który kupuje BMW po to, aby je serwisować w stodole na tanich zamiennikach. No, ale jeśli komuś nie przeszkadzają piszczące hamulce w marce premium, jak komuś nie przeszkadzają pokrzywione, wibrujące tarcze, jak komuś nie przeszkadzają hamulce, które po jednym przyhamowaniu tracą na 5 minut jakiekolwiek właściwości hamujące to spoko. Ale dla mnie taki ktoś jest zwykłym głupkiem, który ryzykuje życie nie tylko swoje i swojej rodziny, ale również zdrowie i życie innych uczestników ruchu i wg mnie takich powinno się izolować, a jeśli nawet nie izolować to przynajmniej głośno i wyraźnie mówić co się o takich osobach myśli. Jak cię przeraża cena wymiany hamulców (czy jakiegokolwiek innego serwisu) w BMW to może najwyższa pora zmienić markę. Fiaty też jeżdżą, a do tego można je serwisować za drobniaki z bocznej kieszeni. P.S. Ktoś tu coś pierdział o tym, że serwisuje samochód w stodole i że przynajmniej wie, że ma wymieniony olej. Tzn. że jak ja stoję przy samochodzie podczas wymiany oleju i widzę co i gdzie leją to nie mam wymienionego oleju tylko "przetarte szmatą"? Kolejny kretyński wpis od inteligentnego inaczej, który też myśli, że wie lepiej. No, ale co tam. Szkoda nerwów. Nie mam zamiaru nikogo do niczego przekonywać, każdy i tak będzie robił jak uważa. Mam jednak prawo wypowiedzieć się co o tym wszystkim myślę i właśnie to niniejszym uczyniłem. Zdrówka życzę i zdrowego rozsądku, a nie patrzenia tylko przez pryzmat pieniędzy.
-
Z ciekawości - co to za upierdliwa i asekurancką firma ubezpieczeniowa? Od zawsze kupuję pełne pakiety ubezpieczeń na samochody i jeszcze nikt nigdy nie prosił mnie o przedstawienie jakichkolwiek papierów potwierdzających wyposażenie samochodu. Czasem tylko trafi się jakaś inspekcja rzeczoznawcy, ale ten też nie pyta o alarmy, papiery itd. Domyślam się natomiast, że część firm do AC wymaga dwóch "zabezpieczeń", np. immobilisera oraz alarmu albo jakiejś karty antykradzieżowej/antyporwaniowej. Ale żeby od razu żądać dokumentacji? Niepojęte.
-
Bo hamulce się wstawia oryginalne, a nie jakieś ATE, Brembo, Srembo czy inne wynalazki. Zresztą ogólnie polecam serwisować samochód na oryginalnych częściach, bo choćbyś brał nawet najlepsze zamienniki to zawsze będzie jakaś wada takiego rozwiązania. Niestety, ale chce się mieć samochód premium to trzeba płacić jak za premium, a nie jak za Skodę.
-
A czy ktoś może miał taki problem, że z tylnych nawiewów słychać tak jakby burczenie/bzyczenie/brumienie jakiegoś transformatora albo czegoś elektrycznego? Nie wiem czy do tematu wniesie coś fakt, że mam 4-strefową klimę, więc ten panel z tyłu jest dość rozbudowany. Opisany efekt słychać kiedy w samochodzie panuje cisza - jest wyłączony silnik, nie gra muzyka itd. Wydaje mi się, że wtedy powinna panować praktycznie kompletna cisza. Nie jest to specjalnie irytujące, ale nie wiem czy tak ma być, czy jest to normalny objaw, czy jednak powinienem zgłębić temat z pomocą mechanika. A może to dźwięk pracującego komputera/dysku tak się niesie kanałem wentylacyjnym do tyłu?