Wróciło 30+ więc kolejne wnioski, termostat otwiera się bez problemu: Ale jak widać temperatura z obu czujników jest w okolicy 100 stopni, większe obciążenie = większa temperatura. Jeżeli chodzi o pęd wiatru, który ma schłodzić chłodnicę to przynajmniej w przypadku e46 polemizowałbym, obudowa wentylatora osłania całą chłodnicę, w zderzaku (m-pakiet I) jest mikro szczelina gdzie widać chłodnicę a przez nerki też szału nie ma jeżeli chodzi o to, w sumie jak jest odsłonięte 15% powierzchni chłodnicy to max a obstawiam, że góra 5-10%. Teraz moje obserwacje po trasie: 1. Wg mnie główna przyczyna to dodatkowy wentylator chłodnicy (od strony zderzaka), sterując nim z kompa do 50% działa prawidłowo, powyżej rozpędza się i zwalnia, tak to wygląda do 90%. Uruchamia się on od temperatury 85 stopni na wejściu do chłodnicy, wyłącza się jak spadnie do 80. Przy takich wartościach radzi sobie bez problemu mocą do około właśnie 40-50%. Na trasie gdy jest w chłodnicy ponad 100 stopni zapewne powinien zasuwać na maxa, a wtedy de facto jest o wiele mniej wydajny niż przy jego poprawnej pracy na 40-50%. Ktoś utwierdzi mnie w tym przekonaniu? 2. Teraz wisko, gdy powinno być spięte (pod 100 stopni) i gdy na postoju dodam gazu raz to trzyma, dwa też trzyma a trzeci i kolejne już nie. Dopiero gdy odczekam 1-2 minuty znowu spina na dwie przegazówki. Więc wygląda na to, że oba wentylatory kończą swój żywot. Problem (albo szczęście), że oba działają jeszcze ale na pół gwizdka, nie tak jak powinny. Dobrze to odbieram czy temperatura jednak upośledza myślenie? :D