Czołem załoga, Dziwna sprawa się zadziała. Pojawiło się nagle grzechotanie metaliczne, jakby ktoś garść śrubek mielił w blenderze - dosłownie jakby silnik miał się rozsypać. Dźwięk idzie z tego co słyszę z tyłu silnika, ale rozsypaną panewkę raczej wykluczam, bardziej coś innego chyba ze wzgldu na objawy. Po odpaleniu od razu głośno grzechocze, ale po dodaniu obrotów, powyżej 1000 całkowicie zanika. Samochód chodzi normalnie, jeśli jadąc trzymam obroty powyżek 1200 to nic nie słychać, silnik cicho chodzi normalnie, skrzynia biegi zmienia prawidłowo, żadnych innych objawów nie ma. Podjrzewam rozrusznik, ale wymieniony na nowy Bosh rok temu. Albo konwerter? Może takie objawy dawać? Czy jeszcze gorzej?