Cały dolot do zwalenia, możliwe, że jeszcze alternator, a ten przy okazji do regeneracji - sam pasek się nie zerwał, a stetoskopem, czy czymś takim było badane, to właśnie alternator wydawał dziwne dźwięki. Samo zdjęcie dolotu to odpięcie wtyczek, kabli, odmy, zrzucenie przepustnicy itp, wymiana uszczelki pod kolektorem, może jeszcze jakichś węży podciśnienia przy okazji jak sparciałe. Wydaje się prosta sprawa, ale z filmów w necie to jest kawał roboty, cena wszędzie w wawie podobna, a rozebrać to jedno, później to jeszcze poskładać :D Sam bym się pewnie za to zabrał hobbystycznie, ale teraz z czasem totalna lipa, firma mi się rozkręca i jak to mówią - "taki zapierdziel, że nawet nie ma czasu taczek załadować" :twisted: No nic, pokuty ciąg dalszy, tym razem w Hondzie Jazz podebranej żonie, ta fura przynajmniej na mnie nie krzyczy jak bez pasów jadę ;)