I zgodnie z tradycją, kolejna wymiana oleju za mną, przy przebiegu 226210km
Tym razem zdecydowałem się na Mannol'a, uprzednio wlewając tec'a.
Ale to w zasadzie była wisienka na torcie.
Wymianę oleju i filtra poprzedziłem zrzuceniem i czyszczeniem kolektora dolotowego.
Miałem to w planach w tym roku w wakacje, ale przez brak czasu zaniedbałem temat, a teraz niejako sam o sobie przypomniał.
Powodem był zanik mocy przy przyspieszaniu. Pedał gazu w podłogę, a auto przyspiesza tempem spacerowym.
Sprawdzenie na szybko carly pokazało takie coś. ISTA potwierdziła ten sam kod błędu.
Ale po wykasowaniu błędów, moc wróciła, więc uznałem, że ramię klap nie może być pęknięte i przyczyną zapewne jest nagromadzona ekologia.
Auto jak widać ma nalatane pondad 225kkm, teraz już 226 i nikt wcześniej nie zdejmował kolektora.
Także zabrałem się za uwalnianie go. Nie będę się rozpisywał co i jak, bo pełno DIY w necie.
Tak wyglądało to u mnie. Wg mnie jak na taki przebieg to nie było tragedii, ale bądź co bądź należało się jak psu buda.
Przepustnica
Rura miksująca - strona kolektora
Strona przepustnicy
Rura EGR'a
Kolektor
Ewidentnie widać, że na pierwszym i drugim cylindrze było najgorzej. Uszczelki kolektora przepuszczały i zapaskudziło głowicę i okolice.
Olej/sadza sączył się po bloku aż za podstawę filtra w stronę grodzi.
I po czyszczeniu.
Przepustnica
Rura miksująca
Rura EGR'a
Kolektor
Finalnie. Poskładany na nowych uszczelkach.
Poczyściłem też delikatnie głowicę, ale bez szaleństw.
Miałem w planie dłuższe znęcanie się nad gniazdami dolotowymi, ale nie mogłem uwolnić wentylatora, aby móc dostać się do koła wału i zamykać zawory, więc zrobiłem ile mogłem w bezpieczny sposób.
Przy okazji wymieniłem również rurkę odpowietrzającą, którą wypatrzyłem kilka dni wcześniej.
Przy demontażu nie oczekiwałem niczego innego. Rozpadła się niemalże w oczach.
Auto poskładane i po jeździe testowej.
Póki co, jest dobrze. Może to placebo, ale wydaje mi się, że zrobiło się bardziej "nerwowe" w pozytywnym znaczeniu.