Prawo prasowe o tym mówi, dokładnie art. 13. Liczniki będą cofane, bo jest na to przyzwolenie społeczne w naszym kraju. Napiszę to trochę żartobliwie: Mietek z Marianem zajeździli za komuny Fiata 125p z przebiegiem 100 tys. km, wiec boją się wyeksploatowanych aut. Mój dziadek robił remont w Dacii 1300 po przejechaniu 120 tys. km, na cylindrach były progi wyczuwalne palcem. Tych aut już dawno nie ma, ale myślenie tego typu pozostało w głowach użytkowników. Jak dziadek (rocznik 1931) brał e39 od mojego ojca to się przeraził stanem licznika (403 tys. km). Przejechał 4 tys. km i postanowił sprzedać, bo auto za duże i przebieg według niego był gigantyczny. Teraz mam szukać małego auta z niewielką benzyną, przebieg nieistotny. Penalizacja do tego ma bardzo niewiele, bo rynek nie znosi próżni. Dostępność sprzętu też jest ogromna, więc jeden zlikwidowany punkt obsługi liczników, kreuje następny. Tutaj nagrywający jest winny nagrywania wnuczka, treść zawarta na taśmie nie jest istotna. To tyle jeśli chodzi o państwo i dbałość od obywatela.