o wypraszam sobie mój wujo, taksówkarz zrobil Esperką 680 tkm od nowosci i mimo ze w tym aucie kazde kolo jechalo juz w inną strone, mimo ze prowadzenie tego samochodu przypominało akcje filmu "Gniew Oceanu" i mimo że pobliski warsztat utrzymywał sie wyłącznie dzieki istnieniu tego auta to wujo ciagle powtarzał jak bardzo to auto jest wyjątkowe, niedoceniane, dopracowane, ze nie zamieni go na zadne inne itp itd. A stwierdzenie"tylko leje i jade" było tak czeste ze mimo oczywistych faktów zacząłem mimowolnie wierzyć w jego prawdziwość. I jezdzilby wujo zapewne Esperką dopóki ziemia by ja nie pochłoneła gdyby pewnego dnia jej nie skradziono (jak szkoda). Oficjalna wersja to kradzież jednak nieoficjalnie przypuszczano ze znikniecie spowodowalo to samo zjawisko w wyniku którego wygineły dinozaury. Po okresie smutku i rozpaczy przyszla pora na nowe auto. Wybór padl na Skode. Gdy po pierwszym dniu pracy wujo wrócił swą funkel nówką Octavką i gdy wszyscy spodziewali sie ogromnego zachwytu wujo z kwasną miną stwierdził - "ja sie w tym samochodzie wogole nie odnajduje" :twisted2: pozdrawiam