Witam Może ktoś tutaj pomoże w rozwiązaniu mojej zagadki. Otóż kupiłem fajne e36 touring ze swapem m54. Wszystko fajnie silnik zdrowy podaje aż miło, aż nagle przez przypadek jak szarpałem się z wnętrzem poszła zwara i padł mi czujnik temp (dołożony) i wentylator na włącznik, ale nie o tym. W moich poszukiwaniach problemu zajrzałem do kompa (dostałem cynk od poprzedniego właściciela, że "elektryk" mógł tam ukryć przekaźnik/bezpiecznik). Oczywiście jak to w swapie robionym przez "elektryka" wyjąłem taki makaron, że jedyną reakcją na to jest "O k!@#a". Trochę kabli rozplątałem i pospinałem delikatnie by nic nie ruszać, bo w końcu fura działa i niech tak zostanie. I tu zaczęła się jazda, po 3 próbach ułożenia tego g tam skąd przyszło (wszystko delikatnie by nic nie urwać), udało się, próba odpalenia..... i ch@!$ kręci, ale nie odpala. Ogólnie siedzę już nad tym trochę i objawy są takie pompa nie podaje paliwa (działa bezpośrednio z aku). Wziąłem zamieniłem 3 przekaźniki przy kompie (podejrzewam, że są to od dme pompy i lambdy, bo nie ma ich w fabrycznym miejscu przy bezpiecznikach) na te od klaksonu, wentylatora i pewnie od nawiewu (zakładam, że sprawne) oczywiście nadal nie odpala. Zastanawiam się już czy może padł mi czujnik położenia wału, ale za nim zacznę "wymieniać wszystko" jeszcze musze podłączyć kompa. Teraz pytanko czy ktoś spotkał się może z podobnym problemem?