Zalew ma trochę racji. Jednak traktowałbym to jako wyjątek, potwierdzający regułę. W salonie mieliśmy koleżankę. Młoda dziewczyna. Ambicji jej nie brakowało, sprytu tez. W okresie wakacyjnym siedzieliśmy z kolegami przy biurkach jak kołki, śląc ofert na ślepo z efektami mizernymi. A nasza droga koleżanka biła rekordy sprzedaży. Każdy klient wchodził do salony i odrazu kierował kroki do pani M. Nam pozostawała walka o przypadkowych oglądaczy. Jak to się działo ? Otóż pani M. miała układ w recepcji i każdy telefon z hasłem "dzień dobry, chciałbym kupić samochód" był przełączany tylko do niej na telefon. Co ciekawe mieliśmy telefony bezprzewodowe i notorycznie leżały u niej na biurku. Moja sytuacja była o tyle komfortowa że wstałem , spakowałem się i poszedłem do domu. Przez 3 lata miałem umowę zlecenie. Ale i na koleżankę kiedyś znalazł się sposób. Otóż mieliśmy system premiowania. Do wykonania był plan. Załóżmy że trzeba było sprzedac 15 samochodów. To 100% planu. Za wszystko powyżej było premiowane zwyżką, np 120% lub 150% danej kwoty od każdego auta, a wszystko poniżej, było ujmowane. Zrobiłeś 80% planu - 80% pensji. Któregoś miesiąca, listopada czy grudnia koleżanka wykonała chyba z 200% planu, czyli sprzedała ok 40 aut. Według prostego rachunku powinna dostać podstawe - 1000 PLN i 200% prowizji, czyli załózmy, uśredniając 40 auto po 100 PLN = 4000 PLN x 200% = 8000 PLN + 1000 PLN = 9000 PLN co w 2003 roku było kosmiczną pensją. Niestety , szef stwierdził że to za duża pensja i wypłacił jej mniej. Ile, nie wiem, ale koleżanka odwróciła się i poszła w cholere. Sprzedaż auta zależy od wielu czynników. OD pozycji marki na rynku, od potrzeby klienta, od wyglądu modelu, czy zapachu tapicerki. Ale najbardziej zależy od ceny. Niestety na nią handlowiec ma najmniejszy wpływ. Ile można BMW sprzedać w miesiacu ..... ?