Małe firmy mogą sobie pozwolić na zmiany cen od dostawców nawet o 5-10% (wskaźnik zbliżony do inflacji) co skutkuje cenami dla osób prywtanych. Dla dużych firm, korporacji zmiana ceny na jednym elemencie o te X% jest duża, bo zmienia się wszystko w całym procesie produkcyjnym - a duże firmy zazwyczaj negocjują ceny na x-lat w przód, tak żeby zachować ciągłością biznesu. Mogę zakładać, że wszystkie opóźnienia jakie pojawiają się, nie dotyczą w 100% braku elementów tylko samych cen jakie oferują dostawcy - a przecież chodzi o to żeby ciąć koszty a zarabiać więcej :D Ale tu nie chodzi o kontrakty długoterminowe. W 100% zgadzam się z mmarco, że BMW kompletnie nie radzi sobie z kryzysem. To, że jest kryzys każdy wie i nawet może by i każdy zrozumiał w tych dziwnych czasach. Ale dla mnie BMW złamało 2 podstawowe zasady, co w mojej ocenie jest niewybaczalne: 1. Nie sprzedawaj rzeczy, których nie masz na stanie - jak można sprzedawać wyposażenie i go później, bez uprzedzania nie zamontować. Dużo lepiej zachowaliby twarz, gdyby - znając przecież stany magazynowe i dokładne BOMy materiałowe poszczególnych modeli - od razu powiedzieli, tego na razie nie mamy i nie wiadomo kiedy będzie. Przynajmniej możesz podjąć świadomą decyzję, czy idziesz na kompromis, czy decydujesz się na inną markę. 2. Obsługa klienta i komunikacja - marka premium, która dostarcza produkt niezgodny z zamówieniem, nie komunikując Ci nic wcześniej, żeby na koniec powiedzieć "taki zrobiliśmy, bierzesz albo spier...aj" dla mnie przestaje być marką premium. Bo klient premium z definicji płaci za jakość premium, która dotyczy nie tylko samego produktu, ale całego procesu od zamówienia po serwis. W naturze nic nie ginie, rynek prędzej, czy później się ustabilizuje i mam szczerą nadzieję, że dostaną za to po dupie. Szkoda mi w tym wszystkim tylko handlowców, bo w większości są Bogu ducha winni, a zbierają wpier..l za cały ten syf w BMW.