Witam. Wiem,ze jest i było juz pełno o tym na forum ale żaden nie jest taki jak mój i nie umiałem sie dostosować. Pozwólcie,ze opowiem moja sytuacje. Wczoraj zostawiłem samochód na noc, było -15 stopni ale nigdy wcześniej nie miałem problemów,zeby odpalić rano. A wiec następnego poranka beta odpaliła ale tak jakby akumulator był słaby. Podczas jazdy nie było żadnego problemu oprócz tego,ze klimatyzacja nie chciała dmuchać ciepłym powietrzem. Nagle podczas jazdy na autostradzie (moze 130) włączyły sie wszystkie kontrolki i samochód przestał działać. Podczas jazdy żadna z kontrolek sie nie świeciła ani nie widziałem zeby cos sie dymiło z pod maski. Gdy sie zatrzymałem i otworzyłem maskę zobaczyłem,ze cały silnik jest uwalony zielonym płynem (domyśliłem sie,ze chłodniczy), odkręciłem korek i patrzę,ze nie ma ani troche płynu. Próbowałem nalać wody i podjechać chociaż na stacje albo kawałek ale beta nawet nie odpala. Jestem troche przerażony, bede miał kolegę mechanika który na to zerknie ale chciałem sie dowiedzieć co powinienem zrobić i co mogło byc tego przyczyna. Obawiam sie,ze mogłem zatrzeć silnik ( domysły początkującego) co mozecie poradzić ? Dzięki wielkie za wszelka pomoc z gory.